Copywriter to jeden z najbardziej znanych zawodów w świecie reklamy. To właśnie copywriterzy są autorami haseł reklamowych, które stały się tak popularne, że weszły do codziennego języka, na przykład: „Just do it”, „Prawie robi wielką różnicę”, „Brawo ja”, „No to frugo”. Kto nie zna tych tekstów?

Felietony Wszyscy wiemy, że obowiązująca w naszym kraju płaca minimalna to 1750 zł, co dla wielu Polaków jest frustrujące i stanowi dobry pretekst do krytyki rządzących. Nie zmienia tej sytuacji fakt, że od 2007 roku płaca minimalna w naszym kraju wzrosła z 936 zł do aktualnego poziomu 1750 zł. 05:59 Czytając opublikowane w ubiegłym tygodniu dane Eurostatu, czyli europejskiego odpowiednika naszego Głównego Urzędu Statystycznego można się mocno zdziwić. Tak, zdziwić i to bardzo, gdyż informacje zawarte w zestawieniu są przynajmniej na tzw. pierwszy rzut oka dość zaskakujące. Dotyczą pensji minimalnej w krajach Unii Europejskiej, w tym Polski. Wszyscy wiemy, że obowiązująca w naszym kraju płaca minimalna to 1750 zł, co dla wielu Polaków jest frustrujące i stanowi dobry pretekst do krytyki rządzących. Nie zmienia tej sytuacji fakt, że od 2007 roku płaca minimalna w naszym kraju wzrosła z 936 zł do aktualnego poziomu 1750 zł. Według powszechnej opinii jest za niska i powinna znacząco wzrosnąć. Wszystko na to wskazuje, że tak będzie w najbliższej przyszłości, bo dynamika wzrostu płacy minimalnej w Polsce w ostatnich latach jest duża, a do europejskich wskaźników w tym zakresie niewiele nam już brakuje. Poziom 2000 zł jest postulowany przez związki zawodowe. Inne zdanie mają na ten temat pracodawcy, ale jest szansa na kompromis również w tej sprawie. Natomiast opublikowane przez Eurostat dane dotyczą płacy minimalnej liczonej jej siłą nabywczą, czyli ile za minimalne wynagrodzenie możemy kupić. Z tych danych wynika, że przy uwzględnieniu realnej siły nabywczej złotówki, najniższa pensja w Polsce wynosi 738 euro miesięcznie brutto. Porównując to z innymi krajami prawie dogoniliśmy Hiszpanię (798 euro), a przegoniliśmy Portugalię (685 euro) i wszystkie kraje Europy Środkowej łącznie z bogatszymi od nas Czechami. Daleko nam jeszcze co prawda do Wielkiej Brytanii (1114 euro), czy Niemiec (1441 euro), ale na porównania z tymi potęgami gospodarczymi jest dla Polski jeszcze stanowczo za wcześnie. Oceniając realnie i obiektywnie te informacje, trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że dane statystyczne zawsze uśredniają faktyczną sytuację i nie są reprezentatywne dla wszystkich. Zaskakują, bo przecież w takim ujęciu raczej rzadko przebijają się do opinii publicznej. Przeliczając minimalną pensję na euro zarabiamy przecież tylko niewiele ponad 400 euro, czyli dużo mniej niż w Hiszpanii i Portugalii. Wyliczenie dotyczące realnej siły nabywczej polskiej płacy minimalnej w jakimś stopniu tłumaczy to, że wiele rodzin, pomimo niskiego wynagrodzenia utrzymuje przyzwoity poziom życia. Mogą po prostu więcej kupić za swoje relatywnie mniejsze niż w krajach Europy Zachodniej wynagrodzenie. Dane Eurostatu to informacja, że wbrew opinii wielu środowisk oskarżających rządzących o zapaść gospodarczą Polski, krach i kryzys ekonomiczny, nasza gospodarka na tle innych krajów Europy ma się całkiem dobrze. Populistyczne nawoływania jak to jest źle w Polsce nie znajdują potwierdzenia w obiektywnych wyliczeniach europejskiej, niezależnej od polskiego rządu instytucji. Wiadomo, że prawie robi wielka różnicę, ale powoli zbliżamy się do średniej europejskiej w wielu dziedzinach. Realna siła nabywcza polskiej płacy minimalnej jest tego najlepszym przykładem. Eligiusz Mich Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Powiatu Ostrowieckiego Ostrowiec Św.
Dwóm więźniom prawie udało się uciec z aresztu śledczego w Rotterdamie, w niedzielę rano. Przestępcy mieli szalony plan, który prawie się udał. Zbiegowie chcieli dać nogę w iście filmowym stylu, na przeszkodzie stanął im jednak jeden ze strażników, który zobaczył całe przedsięwzięcie i podniósł alarm.
ks. Jacek Wł. Świątek „Prawie” robi wielką różnicę Obchodzona niedawno z wielką pompą rocznica „jedno-trzecio-wolnych” wyborów 1989 roku dla wielu dziennikarzy i publicystów stała się okazją do pewnych podsumowań naszej „polskiej drogi do wolności”. Przy okazji robiono różne sondaże, mające ukazać obecną kondycję polskiego społeczeństwa, które od dwudziestu lat poddawane jest eksperymentowi „ewolucyjnej zmiany ustrojowej”. Jak wykazywały owe badania opinii publicznej, dla większości naszych obywateli największym osiągnięciem tego dwudziestolecia jest ustrój demokratyczny i wolność osobista. Obie te „wartości” stosowane są przez społeczeństwo zamiennie, sprowadzając się w zasadzie do jednego — możemy sami decydować o własnych sprawach we własnym kraju. Niestety, stwierdzić należy, że jest to swoista „Traumrealität”, czyli rzeczywistość marzeń. Przypadek Rospudy czy polskich stoczni jest wyraźnym wskazaniem, że decyzje o tym, gdzie mają przebiegać autostrady czy też co mamy produkować, zapadają ponad naszymi głowami i nie w naszym kraju. Naszym zadaniem jest tylko dostosowanie się do wytycznych. Natomiast sterowanie polską mentalnością poprzez sprawnie działający rynek medialny i szeptaną propagandę dopełnia obrazu quasi — wolności, jaką się cieszyć możemy. Zresztą działania piewców „demokracji rodem z Unii Europejskiej” stają się coraz jawniejsze. Index Librorum Prohibitorum 21 czerwca Adam Michnik opublikował w „Gazecie Wyborczej” (wzorując się na S. Kisielewskim) listę osób, których publikacji nie bierze do ręki i nie czyta. Pomijając, że spis ten jest raczej wyrazem fobii byłego naczelnego „GW”, zestawienie obok siebie wielu osób może budzić zaciekawienie. Cóż wspólnego mają ze sobą np. Robert Kwiatkowski i Tomasz Sakiewicz? Albo co łączy Waldemara Łysiaka z o. Tadeuszem Rydzykiem? Jaki jest wspólny mianownik dla Włodzimierza Czarzastego i Rafała Ziemkiewicza? Stefan Kisielewski, pisząc swoją listę w 1984 r. przynajmniej znalazł takowy dla swoich typów. Był nim wiernopoddańczy stosunek do ówczesnej władzy stanu wojennego. Tymczasem Adam Michnik wydaje się wpisywać w swoim rejestrze ludzi, których nie lubi, ponieważ... mają inne zdanie niż on na temat losów naszej Ojczyzny, a właściwie technik sterowania polską mentalnością. Wizja Polski, jaką mają poszczególni bohaterowie Michnikowego spisu, nie ma żadnego wspólnego mianownika. Łączenie na jednej liście osób o proweniencji prawicowej i lewicowej, ludzi Kościoła i zażartych ateistów, zwolenników państwa liberalnego do bólu i promotorów skrajnego etatyzmu może wydawać się zabiegiem cokolwiek karkołomnym, jeżeli nie weźmie się pod uwagę faktu, iż „GW” wraz ze swoim twórcą od początku pretendowała do bycia wyrocznią w kwestiach rozwoju polskiej demokracji po 1989 r. Na drodze temu marzeniu stoi tylko jeden problem — wolność, zwłaszcza wolność poglądów. „Religia demokracji” Osobiście nie jestem zwolennikiem tego, co dzisiaj określa się mianem demokracji. Przypomina to raczej opisaną przez Arystotelesa ochlokrację (sam Stagiryta określa to jako demokrację w odróżnieniu od politei, czyli rozumnych rządów wielu), czyli rządy tłumu wiedzionego w swoich działaniach nie tyle racjonalnymi przekonaniami, ile raczej emocjonalnymi i sentymentalnymi pobudkami. Jednakże na rzeczywistość nie ma co się zżymać. Mamy to, co mamy. Nie oznacza to jednak, że mamy prawo założyć ręce i nie dążyć do udoskonalenia politycznej rzeczywistości naszej Ojczyzny. Trzeba jednak zauważyć, iż opublikowana przez Michnika lista „przeciwników demokracji”, chociaż wydaje się mieścić w ramach wolności słowa i poglądów, to swoim zamierzeniu jest prostym wskazaniem, czego należy unikać. Prohibity istniały we wszystkich krajach, także demokratycznych. Zazwyczaj jednak były to pisma osób już nieżyjących, których poglądy, sprawdzone przez praktykę, wykazywały swoją nie tylko nieprzydatność, ale wręcz szkodliwość. Nie mam nic przeciwko ograniczaniu dostępu do książek Hitlera i Lenina, tudzież innych piewców nazizmu czy komunizmu. Propozycja Michnika idzie jednak dalej. Wyklucza on z debaty publicznej osoby, które dzisiaj są jej żywotnymi uczestnikami. Oznacza to ograniczenia ich prawa do głoszenia swoich poglądów, ale również ogranicza prawa ludzi do zapoznania się z nimi. Odmowa wejścia z nimi w debatę przypomina słynne zdanie z mowy oskarżycielskiej, którą Antoni Ludwik Leon Saint-Just wygłosił przeciwko Ludwikowi XVI: „Jedynym celem komisji było przekonanie was, że król winien być sądzony jako zwykły obywatel; ja zaś stoję na stanowisku, że król winien być sądzony jako wróg; że chodzi nam nie tyle o to, by go sądzić, ile o to, by go zwalczyć.” Istotnie, wyłączenie mających inne zdanie z debaty publicznej, co dokonuje się nie tylko poprzez prawne zakazy, ale również swoisty ostracyzm medialny, jest zwalczaniem ich, ale również ograniczeniem wolności. „Demokratyczne wyznanie” zdaje się być w natarciu. Gdy połączy się to ze słowami innego „piewcy demokratyzmu” Jana Jakuba Rousseau, który pisał: „Dogmaty religii społecznej powinny być proste (...): świętość umowy społecznej i praw — oto dogmaty pozytywne. Co do dogmatów negatywnych, to ograniczę się do jednego, to jest do nietolerancji; wchodzi ona w skład kultów, które wyłączyliśmy.”, wówczas obraz religii „demokratyzmu” mamy pełny. Tylko, że niewiele ma on wspólnego z wolnością, którą swego czasu głosił nagłówek „GW” (przypomnę: „Nie ma wolności bez solidarności”). Warto na marginesie dodać, że jednym ze znamion totalitaryzmów wszelkiej maści jest element wykluczenia (nieważne czy wolnych publicystów, czy też obszarników, kułaków i burżujów, czy wreszcie jakiejś mniejszości narodowej). Trzeba myśleć (po swojemu) Problemem dzisiejszej Polski jest zanik myślenia za pomocą praw tradycyjnej logiki i systemu zero — jedynkowego (prawda — fałsz). Dlatego możliwe jest istnienie na naszej scenie politycznej wielkiej liczby szalbierzy, którzy posługując się pięknymi słówkami, wziętymi z kanonu demokratyzmu, wciskają nas w „jedynie słuszne myślenie”. Istotą cywilizacji łacińskiej jest istnienie w jej łonie wewnętrznej debaty, w której zasadniczym elementem jest argumentacja logiczna. Niszczenie tej cywilizacji powoduje, że zdaje się mieć rację Aleksy de Tocqeville: „W rewolucjach, a zwłaszcza demokratycznych, wariaci, i to nie ci, których tak się określa przez metaforę, lecz prawdziwi wariaci odgrywali ważną rolę polityczną”. opr. aw/aw Copyright © by Echo Katolickie
Provided to YouTube by Step DystrybucjaPrawie robi wielką różnicę · Familia HPSoundsystem℗ 2007 Step DystrybucjaAuto-generated by YouTube.
Jak informuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, obecnie realizuje ona 99 zadań z rządowego Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2014-2023 oraz 15 z Programu budowy 100 obwodnic na lata 2020-2030. Łącznie jest to ponad 1400 km nowych dróg. 17 Zobacz galerię GDDKiA Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podsumowała aktualny stan budów dróg w Polsce W kraju aktualnie powstaje ich łącznie ponad 1400 km Niemal 1300 km stanowią różnego typu drogi. Obwodnic jest ponad 115 km Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej /17 Program Budowy Dróg Krajowych (2014-2023) i Program budowy 100 obwodnic GDDKiA W ramach Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2014-2023 będzie to 1327,9 km dróg o wartości ok. 52 mld zł. oraz 115,6 km w ramach Programu budowy 100 obwodnic na lata 2020-2030. Tutaj wartość projektów opiewa na ok. 2 mld zł. Tyle dróg aktualnie powstaje, ale na etapie przygotowania inwestycji jak i procedowania postępowań przetargowych są kolejne zadania. Na etapie przetargu na realizację jest 18 zadań z PBDK o łącznej długości 244 km, a kolejne 80 zadań z PBDK o łącznej długości 1803,6 km oraz 85 obwodnic z PB100 o łącznej długości około 744 km znajduje się w przygotowaniu. Prace budowlane prowadzone są w całej Polsce. /16 Województwo dolnośląskie GDDKiA W województwie dolnośląskim powstaje np. ostatni odcinek trasy S3 przed granicą z Czechami (odcinki Bolków - Kamienna Góra Północ oraz Kamienna Góra - Lubawka). /16 Województwo kujawsko-pomorskie GDDKiA W województwie kujawsko-pomorskim kończy się budowa dwóch ostatnich odcinków drogi ekspresowej S5. Powstawać tam też będzie 50 km odcinek trasy S10 Bydgoszcz - Toruń. GDDKiA ma już umowy na realizację 30 km tej trasy. /16 Województwo lubelskie GDDKiA Kolejne odcinki powstają także w województwie lubelskim. Do użytku oddano 20-kilometrowy odcinek drogi ekspresowej S19, rozpoczęła się realizacja S19 od granicy województw mazowieckiego i lubelskiego do Międzyrzeca Podlaskiego oraz coraz bliżej jest do rozpoczęcia budowy obwodnica Chełma, która powstanie w ciągu drogi S12. /16 Województwo lubuskie GDDKiA W województwie lubuskim realizowany jest np. drugi etap budowy autostrady A18 - przebudowa jezdni południowej na odcinku Olszyna - Golnice (dolnośląskie). Cały fragment ma długość ponad 70 km. Dobiega końca także etap projektowania obwodnicy Strzelec Krajeńskich w ciągu DK22. /16 Województwo łódzkie GDDKiA W województwie łódzkim kończona jest kluczowa inwestycja, jaką jest budowa autostrady A1 od węzła Tuszyn do granicy z województwem śląskim, powstaje ostatni fragment drogi ekspresowej S14, a pięć miast w województwie zyska obwodnice. /16 Województwo małopolskie GDDKiA W Małopolsce w trakcie realizacji jest ponad 78 km dróg ekspresowych oraz 30,7 km dróg dwujezdniowych, w tym trasa S7 od granicy woj. świętokrzyskiego, S7 na południa od Krakowa, Północna Obwodnica Krakowa i obwodnica Oświęcimia. /16 Województwo mazowieckie GDDKiA Na Mazowszu w realizacji jest ok. 252 km autostrad, dróg ekspresowych i klasy GP - autostrada A2 Mińsk Mazowiecki - Biała Podlaska, S7 Napierki - Mława, S7 Płońsk - Czosnów, S7 Warszawa - Grójec, S17 Warszawa Wschód, S61 Podborze - Śniadowo oraz obwodnice Iłży w ciągu DK9, Kołbieli w ciągu DK50, Pułtuska w ciągu DK61/57, czy Lipska w ciągu DK79. /16 Województwo opolskie GDDKiA Na Opolszczyźnie powstaje pierwszy odcinek trasy ekspresowej S11 - obwodnicy Olesna na odcinku ok. 25 km, obwodnica Kędzierzyna-Koźla, Praszki oraz rozbudowywane są odcinki dróg krajowych. /16 Województwo podkarpackie GDDKiA W województwie podkarpackim powstają: trasa S19 Lublin-Rzeszów, S19 Rzeszów - Barwinek, S19 Rzeszów Południe - Babica oraz droga krajowa DK28 Przemyśl - Medyka. /16 Województwo podlaskie GDDKiA Na Podlasiu do półmetka dotarła trasa S61. Ma ona już ma ok. 220 km. Kolejne odcinki, które zostaną oddane do użytku to Szczuczyn – Ełk Południe i Łomża Południe - Łomża Zachód. Kolejne fragmenty zostaną oddane w 2023 r. W realizacji jest także 10 odcinków trasy S19 oraz obwodnice Łomży, Suchowoli i Sztabina. /16 Województwo pomorskie GDDKiA W województwie pomorskim intensywne prace budowlane są prowadzone na dwóch odcinkach drogi ekspresowej S6: Bożepole Wielkie - Luzino oraz Szemud - Gdynia. Prowadzona jest także realizacja siedmiu kolejnych odcinków drogi ekspresowej między Słupskiem a Bożympolem Wielkim oraz w ramach Obwodnicy Metropolii Trójmiejskiej. Kontynuowane są także roboty budowlane przy budowie obwodnicy Brzezia w ciągu DK25. /16 Województwo śląskie GDDKiA Na Śląsku w ramach Rządowego Programu Budowy Dróg Krajowych na etapie budowy jest ponad 72 km dróg. Kończone są prace przy budowie autostrady A1 - od granicy województwa śląskiego i łódzkiego - do Częstochowa Północ i na odcinku A1 Częstochowa Północ - Częstochowa Blachownia. Powstają także trasy S1 Podwarpie - Dąbrowa Górnicza, S1 Mysłowice - Bielsko-Biała, S1 Przybędza - Milówka oraz obwodnice DK78 Poręba - Zawiercie oraz drugi odcinek obwodnicy Poręby i Zawiercia. /16 Województwo świętorzyskie GDDKiA W województwie świętokrzyskim powstaje siedem inwestycji, w tym cztery obwodnice i dwa odcinki drogi ekspresowej S74. Roboty trwają także na budowie obwodnic Wąchocka w ciągu DK42 i Ostrowca Świętokrzyskiego w ciągu DK9. Projektanci pracują nad dokumentacją dla S74 do Mniowa do Kielc, drugiego etapu obwodnicy Morawicy w ciągu DK73 i łącznika północnego DK74 do obwodnicy Opatowa. Przebudowywany będzie także Most w Sandomierzu. /16 Województwo warmińsko-mazurskie GDDKiA W województwie warmińsko-mazurskim oraz na terenie północnego Mazowsza realizowane jest jest 158 km dróg o łącznej wartości blisko 4 mld zł. Powstają trasy S61 Szczuczyn - Ełk Południe, S61 Ełk Południe - Wysokie, S16 Borki Wielkie - Mrągowo, S5 Ornowo - Wirwajdy, obwodnica Smolajn, obwodnica Nowego Miasta Lubawskiego na DK15. /16 Województwo wielkopolskie GDDKiA W województwie wielkopolskim powstaje ok. 160 km trasy S5, a w projektowaniu znajduje się ponad 300 km drogi ekspresowej S11. W rządowym Programie budowy 100 obwodnic na lata 2020-2030 ujęto osiem odwodnic. Obwodnice Żodynia, Grzymiszewa, Gostynia, Strykowa i Koźmina Wielkopolskiego są już w realizacji, a kolejne na etapie przygotowania dokumentacji. /16 Województwo zachodniopomorskie GDDKiA W województwie zachodniopomorskim w budowie są odcinki dróg S3, S6 i S11 o łącznej długości 89 km. Kolejne 46 km drogi S6 Koszalin-Słupsk znajduje się na przetargu. W realizacji są również obwodnice o łącznej długości 14 km oraz tunel w Świnoujściu.
Tłumaczenie hasła ""robić różnicę"" na angielski . make a difference, to make a difference to najczęstsze tłumaczenia ""robić różnicę"" na angielski. Przykładowe przetłumaczone zdanie: Tak, Tracy dźgnęła ją ogonem jeśli to robi różnicę. ↔ Yeah, Tracy cut her with the tail, if that makes a difference.
Na różnego rodzaju forach internetowych często pojawia się pytanie, czy pomoc specjalisty jest konieczna w sprawach prowadzonych przed sądami kościelnymi. Pytają często ci, którzy dopiero zamierzają rozpocząć porządkowanie swoich spraw na forum Kościoła, radzą zaś już doświadczeni, tzn. „szczęśliwie rozwiedzeni” albo „pokrzywdzeni decyzją władz kościelnych”. Ci pierwsi, jeśli działali w sprawie sami, wołają: „nie jest ci potrzebny żaden prawnik, tylko wyrzucisz pieniądze, które przydadzą ci się później”; jeśli korzystali z czyjejś pomocy radzą w zależności od tego, czy ich prawnik okazał się osobą kompetentną, doświadczoną i uczciwą, czy raczej był zwykłym naciągaczem, który z prawem kanonicznym ma tyle wspólnego, że próbuje na nim zarobić. Ci drudzy, którym sąd kościelny nie orzekł nieważności małżeństwa, również dzielą się na dwie grupy. Podobnie bowiem będą dzielić się swoim doświadczeniem uzależnionym od tego, czy ktoś im pomagał, a przede wszystkim, jak im pomagał. Wynika z powyższego, że ile spraw, ile przypadków, ile ludzi, ile sytuacji, tyle różnych porad. Jak odnaleźć w nich prawdę? Jak je zobiektywizować? Decyzja w sprawie „rozwodu kościelnego” wiąże się zawsze z szeregiem trudności. Swego rodzaju aktem odwagi jest już bowiem samo postanowienie o wystąpieniu na drogę sądową (specyficzną, nieznaną, emocjonalną, mającą za przedmiot „najwyższą stawkę”, zmierzającą do osiągnięcia wielkiego dobra, ale zawsze niepewną, wymagającą powrotu do bolesnych i trudnych doświadczeń); dylematem jest również to, czy podjąć ryzyko działania samemu, dzięki czemu trochę się zaoszczędzi, czy raczej poszukać kogoś, kto nas przez ten proces poprowadzi. Tylko kogo? Gdzie go szukać? Co zrobić, aby nie znaleźć źle? Owszem, wielu jest takich, którzy wybierają pierwszą opcję i działają w procesie sami. Nie jest bowiem tak, że „po rozwód kościelny bez prawnika ani rusz”. Pralkę też można próbować naprawić samemu, niektórzy decydują się nawet na samodzielne kładzenie gładzi gipsowej na ścianach. I trzeba przyznać, że czasem wychodzi im to całkiem nieźle. Jednak tylko oni wiedzą, ile nerwów, wysiłku i strachu o wynik ich to kosztowało. Z drugiej strony są też tacy, którzy wezwali specjalistę od pralek oraz ekipę remontową do ścian, a potem musieli zapłacić dwa razy tyle, bo dodatkowo doszły koszty usuwania tragicznych skutków działań owych pierwszych „specjalistów”. Dlatego złotym środkiem jest najpierw odpowiedzenie sobie na pytanie, czy potrafię coś zrobić sam. Jeśli nie chcę ryzykować bądź nie czuję się na siłach w danej dziedzinie, wówczas szukam pomocy. A szukając jej, stawiam przede wszystkim na solidne wykształcenie, praktykę i profesjonalizm. Jeśli ich brak, taka pomoc rzeczywiście jedynie zaszkodzi.
Prawie cała kolejka Unibet 1 ligi odbędzie się w sobotę, ale „prawie” robi wielką różnicę. Najważniejszy i najprawdopodobniej najciekawszy mecz 15 serii gier odbędzie się w

Kolejną atrakcją turystyczną, polecaną często w Sztokholmie, jest Globen. Chciałabym krótko omówić ten aspekt i powiedzieć Wam czy moim zdaniem warto jest wydawać na to pieniądze. Jak powszechnie wiadomo Sztokholm jest drogim miastem. Wstęp do muzeum czy innej atrakcji turystycznej kosztuje w granicach 100 koron za osobę (50 zł). Dlatego moim zdaniem lepiej jest przygotować się dobrze do tej podróży i jeszcze przed wyjazdem przeanalizować co warto zwiedzić, a czego nie. Mam nadzieję, że Wam trochę w tym pomogę. W różnych postach będę opisywała te atrakcje turystyczne, które zdążyłam poznać osobiście. Napiszę Wam moją opinię na ten temat, ceny oraz podam linka do strony obiektu. Pierwszy taki post opublikowałam kilka dni temu i dotyczył on Muzeum Vasa. Dzisiejszy materiał, jak wspomniałam na początku, dotyczyć będzie Globen. Zacznę od tego czym jest Globen i jaka jest geneza jego powstania. Tak naprawdę to główny obiekt stanowi ogromna arena, w której odbywa się większość imprez w Sztokholmie. Hokej, koncerty, Monster tracki, uroczyste gale, X-Factor, Szwedzki Idol itd itd. Budynek został oddany do użytkowania w 1989 roku, czyli jeszcze w czasach prehistorycznych, kiedy to Polska mogła się pochwalić jedynie Stadionem Dziesięciolecia. Ze względu na spektakularną konstrukcję i unikalny kulisty kształt budynek został mianowany symbolem Sztokholmu i Szwecji. Według informacji podanych na stronie internetowej budowla ma średnicę 110 m, wewnętrzną wysokość 85 m, a objętość 600 000 m3. Jako ciekawostkę Szwedzi dodali informację, iż wypełnienie tej areny wodą z kranu zajęłoby 40 lat. Mhmmm, aż korci by sprawdzić. Ale wracając do tematu. Obecnie wewnątrz poza imprezami i eventami, można spożyć posiłek. Do wyboru mamy kilka restauracji i kafejek. Ale nie sama arena jest tak naprawdę magnesem dla turystów. Największą atrakcją jest możliwość odbycia krótkiej podróży dookoła kulistej budowli. Pisząc dookoła mam na myśli "spacer w chmurach", bo właśnie skyview jest tym, na co pewnego dnia się skusiłam. Wycieczka odbywa się w oszklonej gondoli, która ma kształt kulisty, tak jak budynek, wzdłuż którego porusza się na specjalnych szynach. Muszę przyznać, że patrząc na to wszystko z ziemi wrażenie odniosłam niesamowite. Pewnie dlatego nie mogłam się doczekać jak sama znajdę się na szczycie Globen i rzucę okiem na panoramę Sztokholmu. Jak pomyślałam, tak uczyniłam. Wraz z moimi przyjaciółmi udaliśmy się pewnego październikowego dnia na podbój kosmosu :) Podam teraz cenę jaką trzeba zapłacić za tą przyjemność: Dorośli: 130 koron Dzieci (4-12 lat): 100 koron Emeryci ( +65 lat): 100 koron Prywatna gondola (max 16 osób): 1950 koron. Wycieczka z szampanem (2 osoby + butelka szampana): 1055 koron Przed wejściem na pokład zostaliśmy uraczeni, krótkim, propagandowym filmem na temat Globen Arena. Całe szczęście trwało to jedynie 5 minut i mogliśmy ruszyć dalej. Podekscytowana zajęłam strategiczne miejsce koło okna (haha wszystkie miejsca są koło okna, więc nie musicie się martwić) i ruszyliśmy w górę. Gondola porusza się z zawrotną prędkością raczkującego niemowlaka, więc bez obawy zdążycie zrobić zdjęcia. Ekscytacja trzymała się mnie dosyć długo. Pomimo okropnej pogody nie mogłam się doczekać, aż dojedziemy na sam czubek. Dzielnie pstrykałam zdjęcia, mimo że deszcz zachlapał szybę. Z radością pozowałam do pamiątkowych fotek, a także pomogłam innym turystom w uwiecznieniu przygody ich życia. Po jakiś kilku minutach zaczęliśmy zbliżać się do szczytu. Emocje sięgały zenitu, co to będzie? Być na samym wierzchołku, to jak być na dachu świata....okej przynajmniej tego w Sztokholmie. I kiedy już prawie mieliśmy DOJŚĆ do celu, coś zgrzytnęło, stuknęło i gondola się zatrzymała. Zepsuła się-pomyślałam w panice. Rzuciłam okiem na współtowarzyszy, ale nie zauważywszy żądnych sygnałów świadczących o ataku stresu, lekko się rozluźniłam. Czas upływał niemiłosiernie, sekunda za sekundą, aż doszliśmy do minuty. Kiedy nadal nic się nie działo zaczęły się publiczne dywagacje. Co , dlaczego, kiedy....Teorie były różne. Od awarii, po chwilowy przystanek na drodze do celu. Jedna jednak zaniepokoiła mnie najbardziej. Nie wiem kto pierwszy wypowiedział te słowa, ale ten ból w klatce piersiowej pamiętam do dziś. Brzmiały one mniej więcej tak: A może to już koniec trasy i zatrzymaliśmy się po to żeby podziwiać widoki? Gdy usłyszałam te słowa krzyknęłam głośno: Nieeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!! No dobra, nie krzyknęłam, ale sobie pomyślałam. Bądź co bądź poczułam ogarniający mnie lęk. A jeżeli to prawda? Jeżeli nigdy nie dojedziemy na czubek? Nie chciałam w to wierzyć. Przecież taki był cel tej wyprawy, żeby stanąć na szczycie Globen. Czas upływał nieubłaganie, turyści wokół mnie pstrykali zdjęcia, a mnie ogarniała coraz większa rezygnacja. Kiedy po kilku minutach gondola drgnęła i ruszyła w dół wiedziałam, że nie ma już żadnych szans. Na ziemię wróciłam pokonana....I pomijając fakt, iż nie polecam wycieczki na jakikolwiek punkt widokowy w środku października w Szwecji, dla mnie zdobycie Globen było tylko marną imitacją tego co mogło nas spotkać na szycie gdybyśmy tam rzeczywiście dotarli. Ostateczną decyzję zostawiam Wam, ale dla mnie jest to po prostu strata pieniędzy i czasu. Gdybyście się jednak zdecydowali to Skyview jest czynny: * Informacje podane są na podstawie danych ze strony internetowej obiektu. Stan na styczeń 2013. Codziennie od 09 do 18, a w soboty od 10 do 15. Niedziela zamknięte. Dojedzie tam natomiast: Metro nr 19 Kierunek: Hagsätra.

. 610 387 168 783 36 420 300 37

prawie robi wielką różnicę