Polskie studio Artifex Mundi daje nam kolejną grę przygodową, tym razem jednak do czynienia mamy z klasyczną produkcją point-and-click. W swojej najnowszej grze twórcy zabierają nas do groteskowego świata, gdzie komunistyczne absurdy są na porządku dziennym, a wódz nadal rządzi ciężką ręką. Zapraszam do recenzji prześmiesznego Irony Curtain: From Matryoshka with Love! Artifex Mundi to dobrze znane polskie studio, lecz tylko wśród fanów gier typu HOPA. Produkcje te opierają się na prostej formule, gdzie na kolorowych planszach szukamy odpowiedniej ilość dobrze ukrytych przedmiotów. Gry choć posiadały bardzo statyczny gameplay, cieszyły się dużym zainteresowaniem. Twórcy postanowili jednak wyjść z zamkniętego kręgu odbiorców i poszerzyć swoją portfolio o produkcje z niecą inną rozgrywką. Pierwsze zmiany mogliśmy zobaczyć już na zeszłorocznym My Brother Rabbit. Ta niezwykle piękna gra łączyła w sobie elementy HOPA z elementami klasycznych przygodówek point-and-click. Znacznie jednak przeważała tutaj pierwsza forma, więc na dalszą ewolucję w produkcjach od Artifex Mundi musieliśmy czekać do premiery ich nowego tytułu, czyli Irony Curtain: From Matryoshka with Love. Zobacz również: Czy przygodówki point and click to dziś gatunek wymarły? Ironiczna Kurtyna przenosi na do czasów zimnowojennych, gdzie ustrój komunistyczny świecił jeszcze swoje triumfy w niektórych rejonach świata. Tak właśnie było w małym, fikcyjnym kraju – Matryoshce, który został odcięty od świata żelazną kurtyną. Państwem tym twardą ręką rządzi wódz. Matryoshka to oczywiste nawiązanie do ZSRR, a przywódca to widziane w krzywym zwierciadle odbicie Stalina. Nie nie jest to jednak powiedziane wprost, niemniej każdy gracz wie, z czym ma do czynienia. Dalekowschodnim krajem, który działa w myśl socjalistycznej idei, zafascynowany jest Evan Kovalsky. Evan jest dziennikarzem mieszkającym i działającym w Stanach, gdzie nawet słowo komunizm jest źle widziane. Chłopak jednak nie zraża się tym i za wszelką cenę chce ukazać ludziom piękno matryoshkańskiego ustroju. W tym celu występuje nawet w telewizji, gdzie jego wykład o wspaniałomyślnym wodzu i złu kapitalistycznej burżuazji spotkał się z niezbyt ciepłym przyjęciem – lekko ujmując. Jego działania przyciągają jednak uwagę wodza zza żelaznej kurtyny, który zaprasza Evana do Matryoshki. Tak też zaczyna się jego przygoda z egzotycznym i tak idealizowanym przez niego ustrojem. Na miejscu jednak Evan napotyka coś zupełnie innego, niż się spodziewał. Zobacz również: The Walking Dead: The Telltale Definitive Series – recenzja gry. Kompletne wydanie przygód Clementine Zdecydowanie najmocniejszą stroną Irony Curtain: From Matryoshka with Love jest humor. Żarty i absurdy zasypują gracza przez cały czas. Fantastycznie spisuje się tutaj nasz główny bohater, który od początku poraża nas swoją naiwnością oraz ślepą wiarą w ustrój komunistyczny. Idealnie działa to, gdy ten wkracza wreszcie do swojej wymarzonej Matryoshki i widzi obraz zupełnie inny niż ten, który poznał z książek. To zderzenie wyidealizowanej wizji z rzeczywistością i wynikające z tego niezwykle absurdalne sytuacje, to główna oś napędowa Irony Curtain. Trudno jest bowiem nie uśmiechnąć się, gdy żyjący dotąd w zachodnim kraju Evan musi uganiać się za kartkami na żywność lub organizować od rzeźnika wódkę spod lady. Potem bierze on udział między innymi w konkursie picia wódki, gdzie nagrodą jest… wódka, a jakże. Nasz bohater oprócz swojej naiwności ma również cięty język i nieraz potrafi zarzucić tekstem, który rozbawi wiele osób. Świetnie są sytuacje, gdy klikamy różne przedmioty, by je do siebie dopasować, a Evan ironicznie się z nas nabija. Łamanie czwartej ściany sprawdza się tu bardzo dobrze. Irony Curtain to nie jest jednak gra jednej postaci. Fantastycznie wypadają również te na drugim czy nawet trzecim planie. Bohaterowie, których spotykamy w Matryoshce to naprawdę bardzo charakterystyczne jednostki. Nawet te pojawiające się na kilka minut w grze potrafią zapaść w pamięć i dodatkowo w jakiś sposób nas rozbawić. Dodatkowo gra posiada genialny voice acting, więc wszystkiego słucha się tutaj wyśmienicie – zwłaszcza bohaterów z rosyjskim akcentem, a głos Evana to najlepsze, co mogło tę grę spotkać. Zobacz również: Call of Cthulhu – recenzja gry. Przygodówka osadzona w świecie Lovecrafta Irony Curtain: From Matryoshka with Love, jak to w grach od Artifex Mundi bywa, wygląda przepięknie. Kolorowe, ręcznie rysowane tła cieszą nasze oczy przez całą grę. Przy każdym etapie gry witają nas plansze, które wypełnione są mnóstwem szczegółowy – można przyglądać się im przez długie godziny. Do tego cieszy duża różnorodność. Zwiedzimy między innymi matryoshkańskie budowle, przejdziemy ulicami tegoż miasta czy nawet zejdziemy do metra. Na każdym kroku możemy poklikać aż miło tu i tam, a nasz spostrzegawczy bohater opowie nam jakąś ciekawą anegdotę. No i nie zapominajmy o zagadkach. W Irony Curtain dostajemy system charakterystyczny dla przygodówek point-and-click. Zbieramy więc przedmioty, a później kombinujemy, jakby je tu połączyć i wykorzystać. Twórcy postarali się, aby elementy układanek były dość logiczne i dopasowanie kolejnych części miało sens wynikający z ich funkcjonalności. Takie podejście sprawiło, że zagadki rozwiązuje się sprawnie i rzadko kiedy zdarzyło mi się zaciąć na dłuższy czas. Gdy jednak nastąpiła taka sytuacja, korzystałem z systemy podpowiedzi zaimplementowanego przez twórców. Po pierwsze, możemy przytrzymać spację, wtedy oznaczają się nam miejsca, gdzie można wykonać jakąś akcję. Dzięki temu nie przegapimy żadnego ważnego przedmiotu. Zobacz również: Dark Pictures Anthology: Little Hope – recenzja gry Druga forma podpowiedzi to dosłownie telefon do przyjaciela. Praktycznie w każdym miejscu możemy znaleźć telefon, który umożliwia nam skontaktowanie się z centrum pomocy lub osobą znającą się na wszystkim. Zależnie od naszego położenia możemy spytać między innymi, jak improwizować, gdy potrzebujemy kwiatka w doniczce czy jak otworzyć kłódkę, by wydostać się z celi. Nie dostaniemy jednak dokładnej instrukcji, lecz podpowiedź czego możemy użyć. Bardzo fajna forma pomocy ze strony twórców, która pomoże w rozgrywce mniej obeznanych w przygodówkach graczom. Nie ma bowiem nic bardziej denerwującego niż zacięcie się na amen w środku gry. Irony Curtain to również cała masa nawiązać popkulturowych. Na samym początku Evana nachodzą agenci rządowi bardzo przypominające klony Smitha w Matrixa. W Matryoshce możemy znaleźć plakaty wspominające o książkach dla dzieci o tytułach: Monkey Island, Machinarium oraz Grim Fandango, czyli nazwach znanych gier przygodowych. Przy żelaznej kurtynie możemy dojrzeć tonący Titanic, a w jednej gazecie na tyle możemy znaleźć ogłoszenie: „Sprzedam grę Irony Curtain. Mało używana, pionki w dobrym stanie, tylko brak pudełka. Kontakt – Streamov Street”. W mieście jest też metro o nazwie Metro 2033 – nawiązanie do popularnej powieści Glukhovsky’ego o tym samym tytule. To tylko wybrane przykłady, bo jest tu tego mnóstwo, a twórcy musieli mieć naprawdę dużo zabawy przy umieszczaniu tych easter eggów. Irony Curtain: From Matryoshka with Love to bardzo udana gra od studia Artifex Mundi. To ich pierwsza przygodówka, którą można nazwać pełnoprawnym przedstawicielem point-and-click. Twórcy mają jednak dużo doświadczenia w tworzeniu gier HOPA, a to doświadczenie widać na każdym kroku. Irony Curtain wygląda przepięknie, zachwyca rozbrajającym humorem oraz fascynuje klimatem socjalistycznego państwa z okresu zimnowojennego. To opowieść w groteskowym stylu, która pod salwami śmiechu przemyca brutalną prawdę o tamtym okresie, dając nam temat do przemyśleń. Całościowo gra to polska perełka, która nie ustępuje nawet największym klasykom od LucasArts, a to już o czymś świadczy. Polecam. OCENA:
Zabrzańskie studio Artifex Mundi, specjaliści od gier HOPA, od niedawna wkraczają na terytorium gier point-and-click. Po dobrze przyjętym My Brother Rabbit wyszli do graczy z klasyczną przygodówką humorystycznie przedstawiającą alternatywną wersję historii Europy z czasów zimnej wojny. I niezaprzeczalnie znaleźli nową dziedzinę, w której świetnie sobie radzą. Chwała Matryoshce W Irony Curtain: From Matryoshka with Love wcielamy się w młodego dziennikarza Evana, który wybrał się z tajną misją za żelazną kurtynę, do komunistycznego państewka – Matryoshki. Osobliwości wschodniego kraju prowadzonego przez Wodza poznajemy z perspektywy tej niezbyt bystrej postaci zapatrzonej z fascynacją w panujący w Matryoshce ustrój. Ta satyryczna produkcja pod względem atmosfery przywodzi nieco na myśl Papers, Please, wyśmiewając absurdy komunistycznego państwa. Przejawia się to przede wszystkim w błyskotliwych i zabawnych dialogach. Niestety Irony Curtain cierpi z tego samego powodu, co większość gier Artifex Mundi – kiepskiego tłumaczenia. Gra oferuje jedynie angielskie udźwiękowienie oraz angielskie, niemieckie lub polskie napisy, ale te w naszym rodzimym języku nie dorastają do pięt oryginalnej wersji i większość żartów gubi się w translacji. Jeśli wystarczająco dobrze radzicie sobie z angielskim, polecam korzystanie jedynie z tej wersji językowej albo przynajmniej uważne wsłuchiwanie się w dialogi, żeby nic Wam nie umknęło. W grze natraficie też na mnóstwo easter-eggów dotyczących zarówno popkultury, jak i odniesień do rzeczywistości. Odszukiwanie ich potrafi przynieść sporo frajdy. Wskaż Wodza i kliknij Pod względem mechaniki Irony Curtain jest w 100% klasyczną grą point-and-click opierającą się na eksplorowaniu kolejnych lokacji, łączeniu przedmiotów w ekwipunku i rozwiązywaniu stosunkowo prostych łamigłówek. Jak w większości podobnych produkcji pewnym ułatwieniem jest możliwość podświetlenia interaktywnych przedmiotów i postaci. W sterowaniu bardzo mocno wyczuwalna jest inspiracja grami od Deadalic Entertainment, do której twórcy otwarcie się przyznają. Oryginalnym rozwiązaniem w tej produkcji jest system podpowiedzi. Jeśli napotkacie problem z przejściem jakiegoś fragmentu, w każdej lokacji znajdziecie miejsce (na ogół telefon lub postać) oznaczone żółtym symbolem żarówki. Możecie zapytać tam o wskazówki dotyczące wykonania jakiegoś zadania. To wystarczające, żeby naprowadzić zagubionych graczy na dobrą drogę do rozwiązania zagadki. Według Artifex Mundi niektóre łamigłówki są nieliniowe i można je rozwikłać na kilka sposobów, nie jest to jednak zbyt mocno odczuwalne podczas pojedynczej rozgrywki. Całkowicie liniowa fabuła nie zachęca do powtórzenia gry. Aczkolwiek jeśli zaskoczą Was zwroty akcji, możecie podejść do Irony Curtain po raz drugi, żeby wyłapać wszystkie smaczki. Pięknie za tą żelazną kurtyną From Matryoshka with Love charakteryzuje się dwuwymiarową, bardzo przyjemną dla oka grafiką. Artyści zabrzańskiego studia stworzyli łącznie 21 ręcznie malowanych lokacji, w większości inspirowanych istniejącymi miejscami. Komiksowy styl teł i postaci świetnie uzupełnia satyryczny charakter produkcji. Ścieżka dźwiękowa skomponowana przez Arkadiusza Reikowskiego (odpowiedzialnego za muzykę do gier: Layers of Fear, >observer_, Kholat czy My Brother Rabbit) również doskonale pasuje do atmosfery gry, stanowiąc przyjemne tło w trakcie rozgrywki. Pełny, profesjonalny angielski dubbing wypadł tutaj wyjątkowo dobrze. Szczególnie w przypadku postaci ze wschodnim akcentem. We wszystkich dialogach czuć wyraźnie, że twórcom zależało na najlepszej jakości udźwiękowieniu. Sukces w nowej dziedzinie Studio Artifex Mundi udowodniło światu, że nie tylko z tworzeniem gier HOPA radzą sobie świetnie. Ich klasyczna przygodówka point-and-click spokojnie może rywalizować z produkcjami takich gigantów, jak chociażby Deadalic Entertainment. Nasi rodacy muszą tylko popracować nad kwestią polskiego tłumaczenia, bo szkoda, żeby do rodzimych graczy nie trafiał w pełni charakterystyczny humor zabrzańskiego studia, którym wykazali się w tej produkcji. Grę kupicie na. 66 331 355 625 645 678 43 391